Jedno jest pewne – warto usiąść do tej strony z kubkiem gorącej herbaty i z intencją zatrzymania się na chwilę w codziennym pędzie :).
To miejsce jest inne niż większość współczesnych serwisów internetowych, blogów czy social mediów. Nie znajdziesz tam lajków, serduszek, przycisków do tzw. „szerowania” (czyli udostępniania treści innym osobom). Nie zaatakują Cię migotliwe reklamy czy krótkie newsy, dziurawiące cenny zasób Twojej uwagi.
Bardzo chciałabym, by Listy pisane z werandy były kojącym rytuałem. I dla Ciebie, i dla mnie. Chcę regularnie zasiadać, by dzielić się z Tobą różnymi refleksjami, które nawiedzają moją głowę i serce. Pragnę, by to nie był zwykły newsletter, tylko coś dużo więcej.