Jak to się wszystko zaczęło?
Najlepiej usiądź sobie teraz wygodnie w fotelu z kubkiem gorącej herbaty, a ja opowiem Ci, jak to się stało, że zaczęłam tworzyć Dom Dobre Miejsce.
Każdy dom ma swoją historię i ten mój także. Chętnie Ci ją opowiem, bo ufam, że może być dla Ciebie inspiracją.
Niech będzie tak, jakbyśmy razem siedziały przy kominku.
![](https://www.domdobremiejsce.pl/wp-content/uploads/2018/09/book-691407_1280-1024x682.jpg)
Był listopad 2012 roku. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Druga ciąża – od początku zagrożona. Musiałam zwolnić i skorzystać ze zwolnienia L4.
Potrzebowałam widocznie tej przerwy, bo praca w szkole męczyła mnie coraz bardziej. Hałas, trzydziestoosobowe klasy, papierologia… To zdecydowanie nie było to, o czym marzyłam, gdy jako mała dziewczynka robiłam z cienkich zeszytów dzienniki lekcji dla misiów i lalek.
Tamtego listopadowego wieczoru miałam otwartą jeszcze jedną furtkę, ale za nią też nie czułam się dobrze. Robiłam doktorat z literaturoznawstwa i choć fascynowały mnie barwne opisy obrazów Piera della Francesci, to brakowało mi w tym konkretnego przełożenia na życie. Byłam przede wszystkim żoną i mamą, a na uczelni czułam się trochę obco. Gwoździem do trumny stały się słowa promotorki: „Radzę, by z drugim dzieckiem poczekała Pani do obrony”…
Nie poczekałam. Jesienią 2012 roku byłam na półmetku studiów doktoranckich, a w moim brzuchu biło serduszko Mikołaja. Słyszałam je na własne uszy, gdy przestraszona dziwnymi objawami pojechałam szybko do szpitala. Na szczęście wszystko było w porządku, ale ciało dawało wyraźne znaki, że potrzebuję się jednak zatrzymać. Może gdyby nie tamten wyraźny znak STOP, nigdy nie dotarłoby do mnie, co tak naprawdę chcę w życiu robić…
Tego listopadowego wieczoru leżałam sobie w półmroku. Za oknem chłód, a z radia sączył się ciepłe głosy Miry Jankowskiej i Konrada Milewskiego. Rozmawiali o rozwijaniu swojego potencjału i życiu w zgodzie z sobą. Uwielbiałam takie audycje. Skąpana w aurze błogiego zachwytu doznałam nagle wewnętrznego olśnienia!!!
W głowie zatliła mi się pierwsza iskierka marzenia: „Jak cudownie byłoby spotykać takie osoby jak Mira i Konrad w swojej pracy?” Potem rozbłysły przyjaznym światłem następne: „A co, gdyby założyć ośrodek rozwojowy, gdzie zaprasza się takich gości i inspiruje do życia pełną piersią?”
– A gdyby tak stworzyć na to przestrzeń w naszym wymarzonym domu, który chcemy zbudować?! – dzieliłam się entuzjastyczne z mężem, nie mogąc zasnąć z wrażenia.
– Ciekawy pomysł – skwitował – ale boję się, że to słomiany zapał.
Nie zgasił mnie ten troskliwy głos rozsądku, bo w środku czułam, że nagle wszystko ułożyło mi się w spójną całość. Przecież ja zawsze chłonęłam rozwojowe książki. Godzinami potrafiłam rozmawiać z przyjaciółmi o pracy nad wnętrzem. To były sprawy, które naprawdę mnie kręciły, tylko nigdy nie pomyślałam, żeby zająć się tym zawodowo, bo nie skończyłam psychologii i nie byłam coachem ani trenerem. „No tak! Ale przecież zawsze mogę poszerzyć kwalifikacje – myślałam tamtej bezsenne nocy – A poza tym do założenia takiego ośrodka nie potrzebny mi żaden papier!!!”
Byłam pełna optymizmu i obaw jednocześnie. Budowa domu-ośrodka, to nie jest marzenie, które spełnia się w jeden dzień! „Czy wytrwam? – kołatało mi się głowie – czy dam radę pogodzić to wyzwanie z macierzyństwem?”
Znalazłam sposób. Założyłam bloga Dom Dobre Miejsce. Zaczęłam pisać rozwojowe artykuły dla mam i tworzyć dla nich warsztaty online. Póki mój wymarzony dom-ośrodek jest w budowie, tworzę inspirującą przestrzeń w internecie. Mąż czasem dziwi się, że mój entuzjam nie gaśnie i pyta, co mnie napędza.
A ja po prostu uwielbiam dzielić się autentycznym doświadczniem i realizować twórcze projekty. Jako mama trójki dzieci wiem, jak czasem trudno jest zadbać o siebie, ale odkryłam, że dom i jego pomieszczenia są prostą podpowiedzią, jak to zrobić. Dlatego opracowałam Roczny Program Rozwojowy dla Mam wg autorskiej metody Domowych Pomieszczeń. Pomagam w nim poukładać swoją relację z Bogiem, z sobą i z bliskimi, tak by ich domy stawały się prawdziwą ostoją.
Gdy decydowaliśmy się z mężem na trzecie dziecko, już nie musiałam się bać, że ktoś powie mi, iż zaangażowane macierzyństwo przeszkodzi mi w realizacji moich celów i utrudni mi troskę o siebie. Wręcz przeciwnie!
Od tamtego listopadowego wieczoru – ono pomaga mi wracać do prawdziwej siebie i pokazywać innym mamom, jak to się robi :).
Zaciekawił Cię mój ROCZNY PROGRAM ROZWOJOWY DLA MAM według autorskiej koncepcji Domowych Pomieszczeń?
Kliknij i sprawdź, jakie tematy kryją się w poszczególnych Pomieszczeniach – modułach.