Jak to się wszystko zaczęło?

Najlepiej usiądź sobie teraz wygodnie w fotelu z kubkiem gorącej herbaty, a ja opowiem Ci, jak to się stało, że zaczęłam tworzyć Dom Dobre Miejsce.

Każdy dom ma swoją historię i ten mój także. Chętnie Ci ją opowiem, bo ufam, że może być dla Ciebie inspiracją.

Niech będzie tak, jakbyśmy razem siedziały przy kominku.

Był listopad 2012 roku. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Druga ciąża – od początku zagrożona. Musiałam zwolnić i skorzystać ze zwolnienia L4.

Potrzebowałam widocznie tej przerwy, bo praca w szkole męczyła mnie coraz bardziej. Hałas, trzydziestoosobowe klasy, papierologia… To zdecydowanie nie było to, o czym marzyłam, gdy jako mała dziewczynka robiłam z cienkich zeszytów dzienniki lekcji dla misiów i lalek.

Tamtego listopadowego wieczoru miałam otwartą jeszcze jedną furtkę, ale za nią też nie czułam się dobrze. Robiłam doktorat z literaturoznawstwa i choć fascynowały mnie barwne opisy obrazów Piera della Francesci, to brakowało mi w tym konkretnego przełożenia na życie. Byłam przede wszystkim żoną i mamą, a na uczelni czułam się trochę obco. Gwoździem do trumny stały się słowa promotorki: „Radzę, by z drugim dzieckiem poczekała Pani do obrony”…

Nie poczekałam. Jesienią 2012 roku byłam na półmetku studiów doktoranckich, a w moim brzuchu biło serduszko Mikołaja. Słyszałam je na własne uszy, gdy przestraszona dziwnymi objawami pojechałam szybko do szpitala. Na szczęście wszystko było w porządku, ale ciało dawało wyraźne znaki, że potrzebuję się jednak zatrzymać. Może gdyby nie tamten wyraźny znak STOP, nigdy nie dotarłoby do mnie, co tak naprawdę chcę w życiu robić…

Tego listopadowego wieczoru leżałam sobie w półmroku. Za oknem chłód, a z radia sączył się ciepłe głosy Miry Jankowskiej i Konrada Milewskiego. Rozmawiali o rozwijaniu swojego potencjału i życiu w zgodzie z sobą. Uwielbiałam takie audycje. Skąpana w aurze błogiego zachwytu doznałam nagle wewnętrznego olśnienia!!!

W głowie zatliła mi się pierwsza iskierka marzenia: „Jak cudownie byłoby spotykać takie osoby jak Mira i Konrad w swojej pracy?” Potem rozbłysły przyjaznym światłem następne: „A co, gdyby założyć ośrodek rozwojowy, gdzie zaprasza się takich gości i inspiruje do życia pełną piersią?”

– A gdyby tak stworzyć na to przestrzeń w naszym wymarzonym domu, który chcemy zbudować?! – dzieliłam się entuzjastyczne z mężem, nie mogąc zasnąć z wrażenia.

– Ciekawy pomysł – skwitował – ale boję się, że to słomiany zapał.

Nie zgasił mnie ten troskliwy głos rozsądku, bo w środku czułam, że nagle wszystko ułożyło mi się w spójną całość. Przecież ja zawsze chłonęłam rozwojowe książki. Godzinami potrafiłam rozmawiać z przyjaciółmi o pracy nad wnętrzem. To były sprawy, które naprawdę mnie kręciły, tylko nigdy nie pomyślałam, żeby zająć się tym zawodowo, bo nie skończyłam psychologii i nie byłam coachem ani trenerem. „No tak! Ale przecież zawsze mogę poszerzyć kwalifikacje – myślałam tamtej bezsenne nocy – A poza tym do założenia takiego ośrodka nie potrzebny mi żaden papier!!!”

Byłam pełna optymizmu i obaw jednocześnie. Budowa domu-ośrodka, to nie jest marzenie, które spełnia się w jeden dzień! „Czy wytrwam? – kołatało mi się głowie – czy dam radę pogodzić to wyzwanie z macierzyństwem?”

Znalazłam sposób. Założyłam bloga Dom Dobre Miejsce. Zaczęłam pisać rozwojowe artykuły dla mam i tworzyć dla nich warsztaty online. Póki mój wymarzony dom-ośrodek jest w budowie, tworzę inspirującą przestrzeń w internecie. Mąż czasem dziwi się, że mój entuzjam nie gaśnie i pyta, co mnie napędza.

A ja po prostu uwielbiam dzielić się autentycznym doświadczniem i realizować twórcze projekty. Jako mama trójki dzieci wiem, jak czasem trudno jest zadbać o siebie, ale odkryłam, że dom i jego pomieszczenia są prostą podpowiedzią, jak to zrobić. Dlatego opracowałam Roczny Program Rozwojowy dla Mam wg autorskiej metody Domowych Pomieszczeń. Pomagam w nim poukładać swoją relację z Bogiem, z sobą i z bliskimi, tak by ich domy stawały się prawdziwą ostoją.

Gdy decydowaliśmy się z mężem na trzecie dziecko, już nie musiałam się bać, że ktoś powie mi, iż zaangażowane macierzyństwo przeszkodzi mi w realizacji moich celów i utrudni mi troskę o siebie. Wręcz przeciwnie!

Od tamtego listopadowego wieczoru – ono pomaga mi wracać do prawdziwej siebie i pokazywać innym mamom, jak to się robi :).

Zaciekawił Cię mój ROCZNY PROGRAM ROZWOJOWY DLA MAM według autorskiej koncepcji Domowych Pomieszczeń?

Kliknij i sprawdź, jakie tematy kryją się w poszczególnych Pomieszczeniach – modułach.

Scroll to Top