Pracując podczas pierwszej edycji warsztatu online ZADBANA MAMA nad okrywaniem swoich potrzeb, przyglądałyśmy się z uczestniczkami uważnie ich emocjom, bo to uczucia informują nas o tym, czy ważne dla nas potrzeby są zaspokojone czy nie. Podczas wymiany naszych doświadczeń w Grupie warsztatowej na FB od jednej mam padły słowa, które bardzo ze mną zarezonowały: „zaopiekować się swoją złością”.
Generalnie złość – wyjaśniała Lidia – postrzegana jest jako uczucie nacechowane wyłącznie negatywnie, uczucie niepożądane wręcz (nawet mówi się, że „dziewczynki się nie złoszczą” albo „złość piękności szkodzi”). A tu chodzi o to, by wejść w dialog ze swoją złością. Powitać ją słowami:”Witaj złości, co ważnego chcesz mi powiedzieć” i zauważyć te potrzeby, których niespełnienie ona w danym momencie sygnalizuje. To nie jest łatwe, bo w silnych emocjach ciężko o dialog nawet ze sobą samym. Ale za tą złością zawsze stoi coś głębszego.
Nie mogłabym wyrazić tego lepiej. Bardzo mi się spodobał pomysł, żeby spojrzeć na złość oraz inne uczucia tak po ludzku. Jako mamy jesteśmy świetne w opiekowaniu się naszymi dziećmi. Może więc mogłybyśmy postarać się z punktu widzenia tej naszej opiekuńczości popatrzeć też nasza emocjonalność:
- zatroszczyć się nią,
- pozwolić się jej w pełni rozwinąć,
- w pewnym sensie wychować ją, kierując się zasadami empatycznej komunikacji, akceptacją i wyrozumiałością.
Oto kilka moich pomysłów, jak można od tej strony podejść do sfery naszych uczuć.
1. Dostrzegaj swoje emocje
Ostatnio moja córka ma wielki problem ze wstawaniem rano do szkoły. W związku z tym nasze poranki są dość napięte. Wiesz, co ratuje mnie w tej sytuacji? Pytam siebie w myślach bardzo często – czasem nawet co 5 minut – „Jak się czujesz, Monika?” To pozwala mi w pore dostrzec moją irytację, złość, bezradność i zając się nimi, zanim zdążą się nagromadzić i wybuchnąć w niekontrolowany przeze mnie sposób.
„Za-uważyć” emocje oznacza dla mnie także poświęcić im wystarczająco dużo UWAGI i uznać je za WAŻNE.
2. Zapytaj, jak się nazywają
Często nasze słownictwo dotyczące emocji jest bardzo ubogie. Potrafimy nazwać Złość, Lęk, Smutek, Zazdrość, Poczucie winy, a z tych bardziej przyjemnych uczuć: Radość, Zadowolenie, Dumę… A przecież tych emocji bardzo dużo i zanim wysłuchamy, co mają nam do powiedzenia, warto poznać ich imiona, takie jak np. Zakłopotanie, Przygnębienie, Otępienie, Pobudzenie, Ulga, Czułość…
Jeśli chcesz poznać więcej nazw emocji, zapraszam Cię na warsztat online ZADBANA MAMA.
3. Zaakceptuj emocje, takimi jakimi są
Zwykle mamy tendencje do tego, żeby z naszą emocjonalnością coś kombinować, zmieniać ją, tłumić, chować… Tymczasem warto przede wszystkim zaakceptować sferę naszych uczuć i najzwyczajniej w świecie pozwolić jej spełniać w naszym życiu swoją funkcję. Rola emocji polega na informowaniu nas o stanie zaspokojenia naszych potrzeb. Co więcej, o ile z myślami warto pracować, zmieniać je, przekształcać, bo mamy na to wpływ, o tyle z emocjami jest inaczej. Uczucia pojawiają się mimowolnie. Oczywiście potem mamy wpływ na swoją reakcję i postawę, jaką pod ich wpływem przyjmujemy, ale to już późniejszy etap.
Na wstępie warto przyjąć emocje takimi, jakimi są i potraktować je jako cenną informację na temat tego, co dzieje się w naszym wnętrzu.
4. Nie oceniaj emocji, tylko je obserwuj
Warto też pamiętać, żeby emocji pochopnie nie oceniać, nie przyklejać im etykietek typu: „złość jest brzydka, zła, negatywna”, a „radość – piękna, dobra i pozytywna”. Nie, nie, nie. Gdy czytam na jakimś blogu czy w jakiejś książce, że ktoś tak klasyfikuje emocje, to od razu myślę sobie, że ta osoba jeszcze mało wie o emocjach. Ja też kiedyś tak szufladkowałam emocje, ale z czasem dotarło do mnie, że uczucia z moralnego punktu widzenia są neutralne. Ocenie może podlegać tylko nasze zachowanie, które podejmujemy pod ich wpływem.
Np. samo odczucie złości nie jest niczym złym. Złe jest natomiast kopanie, gryzienie, przemoc słowna, na którą możemy zdecydować się pod wpływem tej emocji. Ocenie może podlegać także to, że notorycznie ulegamy wybuchom złości, nie podejmując głębszej refleksji nad tym, dlaczego tak się dzieje.
Jeśli już miałabym dokonać jakiegoś podziału emocjom, to wolałabym nazwać je PRZYJEMNYMI i NIEPRZYJEMNYMI W PRZEŻYWANIU. Jasne, że nie lubię się niepokoić, bo niepokój to niezbyt przyjemne uczucie, ale wiem, że jest mi ono potrzebne tak samo jak błogi spokój, bo informuje mnie o tym, że jakaś ważna potrzeba (np. potrzeba bezpieczeństwa) domaga się zaspokojenia. Staram się więc na równi traktować smutek i radość, lęk i poczucie pewności, niechęć i entuzjazm…
5. Pobądź ze swoimi emocjami, doświadcz ich w pełni
Myślę, że nasze emocje – podobnie, jak nasz dzieci – potrzebują nie tylko tego, by:
- za-uważyć je,
- zainteresować się nimi (w tym poznać ich imiona),
- zaakceptować je,
- obserwować zamiast oceniać.
Uczucia potrzebują także tego, aby z nimi zwyczajnie pobyć. Nie zamiatać ich pod dywan. Nie tłumić. Nie ukrywać przed resztą świata. To przeżywanie emocji oznacza dla mnie:
- po pierwsze – słuchania tego, co mówią, jaką ważną informację chcą mi przekazać ,
- po drugie – mówienia do nich, zapewniania o tym, że są dla mnie ważne i że się nimi zajmę, najlepiej jak umiem,
- po trzecie – kierowanie nimi we mądry sposób, tzn. podejmowanie takich działań, które wyrażają je w sposób konstruktywny, nie ranią innych i nie robią im krzywdy.
Prowadzać mój warsztat online w jednym komentarzu w Grupie ujęłam to tak:
„Opiekowanie się złością postrzegam tak, że traktuję ją na równi z innymi emocjami. Nie tłamszę jej, dlatego że wydaje się brzydka i jest nieprzyjemna. Daję jej prawo bytu w moim życiu. Nie straszę jej wyrzutami sumienia. Staram się ją zaakceptować i tłumaczę jej, dlaczego mi czasem przeszkadza. Obserwuję dlaczego nie potrafię z nią sobie poradzić. Próbuje nią mądrze pokierować, a że mi to jeszcze często nie wychodzi, to nie zawalam winy na nią jako emocję, tylko staram się docenić jej przekaz mówiący o moich niezaspokojonych potrzebach i wykorzystuję go do poprawy sytuacji. A najważniejsze w tej opiece nad nią jest chyba to, że staram się ją w porę zauważyć i rzeczywiście poświęcić jej tyle uwagi, ile potrzebuje, żeby nie musiała narastać. To idzie też w parze z próbą bycia łagodną dla siebie, gdy jednak mi się to nie uda i dochodzi do wybuchów…”
Jestem ciekawa, czy przypadło Ci do gustu takie spojrzenie na emocjonalność. Jedna z uczestniczek warsztatu napisała, że do niej nie przemawia takie personifikujące (uosabiające) podejście do emocji. Jestem ciekawa Twojego zdania.
Czy masz ochotę zaopiekować się swoimi emocjami jak dziećmi? Podziel się w komentarzu!
A jeśli czujesz, że chciałabyś u progu wiosny poświęcić sobie więcej uwagi i zadbać o siebie nie tylko w sferze cielesnej, ale także emocjonalnej, umysłowej i duchowej, to zapraszam Cię na drugą edycję warsztatu online ZADBANA MAMA, który rusza już w marcu.
Nauczę Cię, jak codziennie znajdywać choć kwadrans czasu tylko dla siebie. Pokażę Ci, jak pracować z toksycznymi myślami, które utrudniają Ci troskę o siebie. Podpowiem, jak rozpoznawać swoje potrzeby i szukać skutecznych sposobów ich zaspokojenia. Dzięki tej wiedzy i tym umiejętnościom staniesz się bardziej uśmiechnięta, odprężona i zadowolona z życia, co przełoży się na lepsze relacje z Twoimi dzieśmi i pozostałymi domownikami.